Gdy kobieta kocha kobietę – Życie Ewy 2

Batumi ogród botaniczny

„Chciałabym umieć opowiedzieć Ci swój pierwszy seks z kobietą.

(Życie Ewy 1 - kliknij tutaj.)

Problem w tym, że słowa, które pasują do opisów damsko-męskich stają się tak bardzo drewniane, gdy chodzi o bliskość kobiety z kobietą. No ale spróbujmy. Pierwszy raz zdarzył się trochę przypadkiem. Nie planowałam tego. Nie spodziewałam się też. Wprawdzie od pewnego czasu wiedziałam, że kobiety mi się podobają, ale nie byłam pewna, czy mogą mi się podobać seksualnie. Byłam otwarta na różne eksperymenty, większość czasów studenckich spędziłam z facetami i wiedziałam, że seks mi sprawia przyjemność, ale .. nie szukałam kochanki. Chyba nawet nie do końca wiedziałabym, jak się za to zabrać.

Jakaś impreza się zdarzyła, musiałam wysyłać odpowiednie sygnały, w dużej mierze nieświadome, bo ona została na noc u mnie. Wiedziała, czego chce i wiedziała, jak się za to zabrać. Była ode mnie młodsza, ale to ona mnie wprowadziła w świat miłości kobiecej. Pokazała mi niebo i zawsze już będę jej za to wdzięczna.

W sumie to się działo dość naturalnie, wszak znam mapę swojego ciała, to znałam też jej mapę. Odczucia były jednak kompletnie inne niż w czasie seksu z mężczyzną. Z facetem chodzi o jakieś rozładowanie napięcia, to trwa dość krótko, godzina, góra dwie. Zresztą większość moich doświadczeń sprowadzała się do tego, że facet próbował udowodnić, że jest świetnym kochankiem, a ja starałam się temu poddać. Było dobrze, ale czułam się ciągle niepełna i nie wiedziałam, czego mi brakuje. W gruncie rzeczy nawet nie wiedziałam, do czego mogę dążyć. Zazwyczaj zresztą facet już dawno spał, kiedy ja dopiero docierałam do swoich potrzeb.

Z kobietami jest inaczej. Przede wszystkim ten pierwszy seks był bardzo powolny. I trwał bardzo długo. Pieściłyśmy się wzajemnie na całym ciele, napięcie seksualne wynikało z ogromnych emocji, a nie z dążenia do spełnienia. Oczywiście orgazmy się zdarzały, po wielokroć, ale to nie one były najważniejsze. Chodziło o bliskość i o porozumienie. Czułam się zaopiekowana i mogłam dać w zamian to samo. Po raz pierwszy kochałam się całym ciałem i odbierałam bodźce zewsząd. Skóra pulsowała. Każdy jej dotyk dawał mi ukojenie i równocześnie wprowadzał mnie coraz głębiej w swoisty trans.

I nie było ważne, czy pieszczę jej dłoń, palec po palcu, kosteczkę po kosteczce, czy dotykam jej piersi, palcem, dłonią, ustami, albo po prostu całą twarzą, czy też całuję jej cipkę, delikatnie krążąc językiem tam, gdzie jest najcieplej, najsłodziej i najprzyjemniej. Mogłam głaskać ją po głowie albo trzeć palcem wnętrze jej nadgarstka. Mogłam wodzić palcem wzdłuż nogi, od kostki po wnętrze uda. Mogłam wszystko. Każdy rodzaj pieszczoty miał swój sens i dawał jej przyjemność, graniczącą z obłędem, a mnie poczucie, że oddaję jej to, co mam najcenniejszego – czyli samą siebie.

Kochałyśmy się całą noc. Bez pośpiechu, bez celu, bez osiągania czegokolwiek. Bez tej męskiej zadaniowości, że trzeba kobietę doprowadzić do orgazmu, może dwóch, potem samemu dojść, a na koniec przytulić na dobranoc. Nasz seks był tamtej nocy celem samym w sobie, a bliskość była wymiarem nieopisywalnym. Szczęściem wcielonym. I wiem, że to brzmi patetycznie, ale naprawdę brakuje mi słów, żeby opisać te emocje.

Rano obudziłam się szczęśliwa w ramionach pięknej kobiety i patrząc na jej spokojne i kształtne ciało, gdy tak spała obok mnie, poczułam ogromne wzruszenie, że nareszcie zaznałam tej rozkoszy, która się wydawała całkowicie niedostępna.

Czekałam na ten poranek całe życie.”

cdn

Tagi: , , , , , , , ,

Trackbackuj ze swojej strony.

Zostaw komentarz

Kontakt

Napisz do mnie mail: [email protected]

Polub mnie na facebooku: facebook.com/lumpiata

Subskrypcja

Chcesz dostawać mailem powiadomienia o nowych wpisach?