Łóżko dla dwóch osób – Przygody Olgi 4

„To jednak nie mogło trwać. Ja się zwyczajnie zakochiwałam.”
– Olga powróciła do opowieści o S.
(Wcześniejsze odcinki Olgi - kliknij tutaj.)
„Dużo rozmawialiśmy, dużo za dużo i już niestety wiedziałam, że ten facet jest nie tylko cudownym kochankiem, ale też bardzo ciekawym człowiekiem. Miejscami podobny, miejscami kompletnie inny, ale bardzo dla mnie atrakcyjny. I choć robiłam wszystko, żeby o nim nie myśleć jak o potencjalnym partnerze, bo na to żeśmy się umówili, to niestety po jakichś dwóch miesiącach uzmysłowiłam sobie, że chcę czegoś więcej. Że chciałabym się z nim pokazać na mieście. Pójść do znajomych. Wyjechać na urlop. I że inni faceci mnie kompletnie nie kręcą. Mogłam oczywiście siebie oszukiwać i twierdzić, że S. jest tylko kochankiem i nic nas więcej nie łączy, ale ja nie z tych, które lubią tkwić w złudzeniach. Musiałam się z tym zmierzyć.
Przyjechał do mnie któregoś wieczoru, dostał herbaty, usiadł na kanapie, przytuliłam się do niego, głowę mu złożyłam na kolanach i zapytałam, czy nie chciałby spróbować być ze mną związku. Nie żeby mi to tak po prostu przeszło przez gardło, przygotowywałam się do tego pytania przez kilka dobrych dni i wymyślałam różne jego wersje. W końcu zdecydowałam się na najprostszą. I jak tylko wypuściłam te słowa z ust, tak od razu tego pożałowałam. Bo dopiero wtedy uzmysłowiłam sobie, że jeśli on się nie zgodzi, to będziemy musieli się rozstać. Nie wiem, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam.
Cały się spiął. Zdjął dłoń z mojej głowy. Nie odsunął mnie, ale czułam, że ma ochotę się wydostać spode mnie. Jak najszybciej. Przez dłuższą chwilę milczał. Aż wreszcie bardzo już wygładzonym głosem powiedział, że raczej nie. Że nie jest teraz na to gotowy. Że czego innego poszukuje w życiu. Że jemu odpowiada tak, jak jest i że bycie w związku oznacza bycie wiernym, a on wyłączności nie może mi zapewnić.
Mną aż zatrzęsło. Wszystko do mnie dotarło w jednej chwili. Że nie chcę być „tylko” kochanką. Że czuję się obrzydliwie, jeśli on sypia teraz z innymi. Że ja bym tak nie umiała. Że jak on kurde może mówić o tym tak bez emocji. Że jest świnią. I że nie chcę się nim dzielić z innymi laskami. Włączyła się we mnie lwica. Złość była tak silna, że mogłam ściany rozwalać.
S. nie bardzo rozumiał, co się dzieje, bo nie byłam w stanie wykrztusić słowa. Zachowałam się intuicyjnie. Niejako mechanicznie. Podniosłam się, usiadłam mu na kolanach, przodem do niego i bez słowa zaczęłam go całować. Za chwilę byliśmy nadzy i kochaliśmy się bardzo namiętnie właśnie tam, na tej mojej kanapie. Wiedziałam, że póki nie skończymy, póty nie będzie miejsca na żadne pytania, ani kontynuację tej rozmowy. Więc zapomniałam się w seksie. Leciutko tylko próbując zapanować nad łzami. Bo ja już wiedziałam.
Doszłam zaskakująco szybko, tak jakby naturalnie, bez żadnego wysiłku, bez skupiania się na reakcjach swojego ciała. On po raz kolejny nie doszedł, ale był z siebie zadowolony, bo widział ustępujące napięcie z mojej twarzy i spazmy ciała w trakcie orgazmu. Odpadł ode mnie, usiadł obok i próbował złapać oddech po bardzo dobrej minecie.
A ja wstałam, założyłam szlafrok i mu powiedziałam, żeby się ubrał i sobie poszedł, bo między nami koniec. Że chcę go w całości, a nie na spółkę z innymi koleżankami. I że w moim łóżku jest miejsce dla co najwyżej dwóch osób. Nigdy nie zapomnę zdziwienia na jego twarzy i takiego .. hmmm… zawstydzenia, gdy zakładał majtki, a ja – niczym zimna suka – mu się przyglądałam bez żadnego skrępowania. Byłam na niego wściekła. Ale wewnątrz rozpadałam się na drobne kawałki.
Zamknęłam za nim drzwi i się poryczałam.”
Tagi: *historie, *Olga, *orgazm, *rozstanie, *seks, *seks oralny, *wierność
Trackbackuj ze swojej strony.