On mnie głaskał tymi oczami – opowieść Magdy 5

Day 92 by Shereen M available at https://www.flickr.com/photos/shereen84/

Mam nowego kolegę w pracy – powiedziała Magda, gdy już omówiłyśmy najnowsze osiągnięcia edukacyjne jej dzieci.

Mam nowego kolegę – powtórzyła – i chyba mam problem.

(Wcześniejsze odcinki Magdy - kliknij tutaj.)

Niby nic się nie dzieje i ten facet nie zachowuje się inaczej niż większość moich kumpli, a jednak czuję, że powinnam uciekać. I kompletnie nie wiem, jak sobie z tym poradzić. On mnie zwyczajnie podrywa! Ale wiesz, nie że tak chamsko albo wulgarnie, on to robi z klasą, poczuciem humoru, inteligentnie i – absolutnie nie powinnam tego mówić – ale to jest całkiem przyjemne.

Przychodzi do mojego biurka, niby że coś chce od naszego działu. Przynosi mi kawę, od razu się nauczył, że piję białą bez cukru, kładzie ją na biurku i pyta, czy pójdę z nim do kina. Tak po prostu, bez żadnego dzień dobry, co słychać, jak masz na imię. Koleżanki się śmieją i go uświadamiają, że jestem mężatką i że nie wierniejszej ode mnie, a on się tylko uśmiecha, najpierw do nich, potem do mnie i odchodzi bez słowa, ale jakoś zadowolony.

A ja – no przecież znasz mnie – robię się czerwona i nawet nie jestem w stanie mu za tę kawę porządnie podziękować. I on tak codziennie! Jednego dnia chce mnie wyciągnąć do kina, opowiada, że fajny film wszedł i oczywiście jest to coś, na co chcę się wybrać. Najnowszy Woody Allen, na przykład. Jakby czytał w moich myślach. A następnego dnia niby przypadkiem słyszę przechodząc obok kuchni, że będzie jechał na urlop do Albanii. I on widzi moją minę, totalnie zaskoczoną, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie chce do tego dziwnego, biednego i brudnego kraju. Tylko ja. Od lat. I on.

A dzisiaj to już przeszedł samego siebie. Przyszedł, przyniósł kawę, skomplementował nową fryzurę mojej koleżanki, usiadł na przeciwko mnie i zaczął z nią rozmawiać, ale patrzył wyłącznie na mnie. Tak ciepło patrzył. Jakby chciał zagadać, dowiedzieć się czegoś o mnie. A ja schowałam się za ekranem komputera i udawałam, że liczę bardzo skomplikowane formuły w excelu, ale przecież widziałam, że on się przygląda.

I chciałam go jakoś powstrzymać, ale w gruncie rzeczy nie robił nic zdrożnego. Przypomniały mi się moje dzieci: „Mamo! Powiedz mu coś, bo on się na mnie patrzy”. No właśnie. Patrzył. Gapił się. Skanował. W literaturze pewnie byłoby coś o tym, że mnie rozbierał wzrokiem. I to by było mocno przesadzone. On mnie zwyczajnie głaskał tymi oczami. Delikatnie. I czule. A ja się czułam … jakbym zdradzała męża.

Bo mi się to podobało i nie chciałam, żeby przestawał.
Jutro idę do spowiedzi.

Tagi: , , , ,

Trackbackuj ze swojej strony.

Zostaw komentarz

Kontakt

Napisz do mnie mail: [email protected]

Polub mnie na facebooku: facebook.com/lumpiata

Subskrypcja

Chcesz dostawać mailem powiadomienia o nowych wpisach?