W masturbacji chodzi o przyjemność

Zacznijmy od tego, że masturbacja jest czymś całkowicie normalnym.

Pobudzanie własnych narządów płciowych w celu odczuwania przyjemności nie ma w sobie nic złego. Człowiek od tego nie ślepnie, nie staje się ani głupszy, ani mądrzejszy, a szansa, żeby sobie coś uszkodzić nie jest większa niż przy dotykaniu wszelkich innych wrażliwych części swojego ciała.

Czy można się od masturbacji uzależnić? Można. Jak od każdej czynności czy też substancji, które mają wpływ na ośrodek w mózgu odpowiedzialny za odczuwanie przyjemności. Można się zatem uzależnić nikotyny i alkoholu, można od oglądania pornografii i masturbacji, można również od czekolady i tłustego jedzenia z McDonaldsa. Jeżeli oprócz tego stosujemy daną czynność lub substancję jako nagrodę albo jako sposób rozładowania stresu, to tym bardziej nasz organizm się szybko przyzwyczai i będzie się domagał swojej codziennej działki.

Czy codzienna masturbacja jest już uzależnieniem? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Jeżeli „muszę” się masturbować, żeby poradzić sobie z napięciem, jeżeli regularnie myślę o tym, że będę się masturbować, jak to będę robić, kiedy i gdzie, jeżeli po każdej trudnej sytuacji muszę dokonać rozładowania stresu i nie znam innych sposób, jeżeli bez masturbacji jestem rozdrażniona i niespokojna… to być może mam problem z tym, że masturbacja stała się lekiem na wszelki trudności. I jeśli taka sytuacja trwa dłużej niż kilka tygodni, być może warto się przejść do psychologa i z nim o tym porozmawiać. Ale każda sytuacja jest inna i każdy człowiek inaczej przeżywa swoje emocje, zależnie od wieku i doświadczeń życiowych. Tu nie ma jednoznacznych ocen i diagnoz.

Ale wyobraźmy sobie młodą kobietę, która dotyka swoich narzędzi płciowych, żeby lepiej zrozumieć swoje reakcje. Żeby nauczyć się drogi do orgazmu. Żeby przyjemnie pozbyć się trudów danego dnia. I najpierw dotyka palcami, może całą dłonią, i robi to coraz szybciej, a czasem coraz głębiej, a potem odkrywa, że można to też robić mechanicznie, więc kupuje sobie (albo dostaje w prezencie, bo czasami ciężko jest wejść do sklepu, nawet internetowego, i po prostu kupić) wibrator i korzysta z niego kilka razy w tygodniu. I to jest dla niej czynność taka sama jak wypicie kawy porannej – lubi to robić, ale nic się nie stanie, jeśli raz czy drugi wyjdzie z domu bez kawy. Albo jak jazda na rowerze – często idzie pojeździć, ale niekoniecznie wtedy, gdy deszcz pada. Albo kąpiel zamiast prysznica. Czasami daje sobie prawo do tej przyjemności, ale woli z niej korzystać wtedy, gdy nie ma nikogo innego w domu i gdy spokojnie może sobie poobserwować swoje własne reakcje.

Albo wyobraźmy sobie młodego mężczyznę, który przygląda się swojemu zmieniającemu się ciału i widzi, że penis bardzo reaguje na rozmaite bodźce. Więc dotyka siebie pod prysznicem, albo przy biurku, gdy jest sam w mieszkaniu, i czasem włącza do tego dotykania krótkie filmy pornograficzne, żeby myśleć o seksie. Są dni, kiedy woli spokojnie, w powolnych ruchach swojej dłoni, i przygląda się twardniejącemu penisowi, wyobrażając sobie koleżankę, z którą chciałby się kochać. Są inne dni, gdy chce szybko, konkretnie, bez namysłu, bo potrzebuje prostego rozładowania. A czasami wieczorem dotyka siebie bez dochodzenia do orgazmu, tylko powoli przemieszcza dłoń w tę i nazad.

A zatem przyjemność. Rozładowanie. Odkrywanie własnego ciała i własnych reakcji.
Nie wiem, co jest w tym tak złego, że Kościół katolicki każe się z masturbacji spowiadać. Podejrzewam, że problemem jest głównie to połączenie ciała i przyjemności – zestawienie najwyraźniej nieakceptowalne. Czasami mi się wydaje, że prawdziwy katolik powinien się skupić wyłącznie cierpieniu i jego znaczeniu, a nie na przyjemności czy też satysfakcji. To są zbyt ludzkie emocje, więc stają się niemoralnie nieboskie.

Więc po raz kolejny (bo już kiedyś o masturbacji pisałam) chcę podkreślić, że masturbacja jest w porządku. Tym niemniej warto na parę spraw zwrócić uwagę.

Niech to nie będzie jedyna Twoja forma rozładowania napięcia. Można przecież też uprawiać sport. Albo śpiewać. Albo krzyczeć. Można pić alkohol (acz nie polecam tego w nadmiernej ilości, bo łatwo się uzależnić). Innymi słowy – masturbacja jest w porządku, póki jest przyjemnością, a nie koniecznością.

Staraj się też, droga czytelniczko!, masturbować w bezpiecznych warunkach. Raczej w łazience niż na ulubionym fotelu ojca, męża czy też psa, bo w łazience łatwiej wyczyścić ewentualne wydzieliny (tak, kobiety też miewają wytryski). Raczej na osobności niż w sytuacji, kiedy ktoś może wejść. Raczej z czystymi dłońmi niż z ręcami prosto od pługa (bo narządy płciowe są wrażliwe, więc po co je zarażać bakteriami). I raczej delikatnymi i gładkimi przedmiotami niż ostrymi warzywami lub owocami (bo, jak wyżej, penis i pochwa to delikatne części ciała!). Masturbacja jest w porządku, ale we właściwych warunkach.

I wreszcie, jeśli się wstydzisz masturbować, zacznij od takiego ćwiczenia – stań nago przed lustrem, spojrzyj na swoje ciało, dotknij swoich piersi, swoich sutków, może szczypnij je i sprawdź reakcję swojego ciała, dotknij swojego podbrzusza, wewnętrznej strony swoich ud, pośladków dotknij. I pomyśl sobie, ze jesteś piękna. I każda część Twojego ciała jest piękna.

A potem usiądź na krześle, nadal nago, na samym brzegu, rozszerz nogi, nadal przed lustrem i zobacz, jak wygląda Twoja pochwa. Dotknij swoich warg sromowych, rozchyl je palcem, dotknij mniejszych warg, zobacz, czy ich powierzchnia jest taka sama. Dotknij swojej łechtaczki. Wprowadź delikatnie jeden palec do pochwy, płytko, na 1 czy 2 centymetry, a potem, jeśli poczujesz się swobodnie, trochę głębiej i sprawdź, co czujesz, gdy dotykasz wewnętrznych ścianek. Większość kobiet odczuwa przyjemność, gdy dotyka górnej ścianki pochwy, w odległości mniej więcej 3-4 centymetrów od ujścia. Ale jeszcze więcej kobiet lubi po prostu dotykać swoją łechtaczkę, szybko, rytmicznie, raz za razem. I sprawdź, czy Ci to sprawia przyjemność. To ciepło narastające i wewnętrzne napięcie, które rozluźnia wszystko to, co w tym czasie się dzieje w głowie. Za pierwszym razem możesz nie dojść do orgazmu, zwłaszcza, że palce szybko się męczą. Ale może następnym razem się uda?

Twoje ciało jest piękne i Ty jesteś piękna, a ta przyjemność nie jest złem. Jest natomiast ważnym elementem codziennego życia. I im prędzej pozbędziesz się wstydu, że chcesz ją odczuwać, tym łatwiej Ci będzie samej ze sobą. A i innym z Tobą też, bo rozluźniona kobieta jest stanowczo bardziej przysiadalna niż napięta ;)

Tagi: , , , ,

Trackbackuj ze swojej strony.

Komentarze (5)

  • Avatar

    Ironiaaa

    |

    Czasem zastanawiam sie jak to u mnie jest, czy jest to czysto dla przyjemnosci czy tez dla efektu jaki wywoluje na moim ciele a w szczegolnosci miesniach sam orgazm i wystrzal oksytocyny.
    Zdaza sie ze rano po nocnej 12h zmianie wracam do domu i moje miesnie sa napiete, glowa ciagle w pracy a ja potrzebuje zasnac. Prysznic troche pomaga, zalaczam nawilzacz powietrza z olejkiem eterycznym i przyciemniam pokoj. Wszystko to pomaga ale totalnie rozloznienie przychodz i po orgazmie. Zasypiam w kilka sekund.
    Gdzies tam pomaga tez to w relacji miedzy mna a moim partnerem. Ja jestem w piku seksualnym (miedzy 28-34 lat to norma ze nam sie chce) moj partner z piku juz wyszedl. Jego poped seksualny, tryb naszego zycia, dzieci, praca i czasem zwyczajne zmeczenie powoduje ze nie kochamy sie tak czesto jak bym tego chciala. Wtedy pomaga masturbacja, beda chociaz czesciowo zaspokojona nie nagabuje go, nie mecze, nie dobieram sie na kazdym kroku. On ma spokojna glowe wiedzac ze jestem zadowolona i czasem sam sugeruje zebym kupila nowa zabawke lub masturbowala sie kiedy on mnie caluje i dotyka.

    Apropos kosciola to wczoraj ogladalam mega skecz – stand uper powiedzial „Jakim cudem Bog moze byc przeciwko gejom skoro wymyslil wsadzenie punktu G gleboko w odbycie mezczyzny?”

    Reply

  • Avatar

    Gosia

    |

    Osobiście uważam, że masturbacja jest naturalną czynnością. Daje mi przyjemność i staję się bardziej rozluźniona.

    Reply

  • Avatar

    ed troy

    |

    Ciekaw jestem, co autorka sądzi o wszelkiej maści podręcznikach dla facetów dotyczących biegłości w obsłudze oralnej pań?

    Reply

  • Avatar

    Olga

    |

    Daje upust emocjom, jednak bardziej poznajemy siebie i czego nam potrzeba. Ja często używam zabawek dla siebie

    Reply

  • Avatar

    ala

    |

    Jakby ktoś potrzebował do tego celu naturalnych fotek czy gadgetów, ciuszków, to zapraszam na moją stronę.

    Reply

Zostaw komentarz

Kontakt

Napisz do mnie mail: [email protected]

Polub mnie na facebooku: facebook.com/lumpiata

Subskrypcja

Chcesz dostawać mailem powiadomienia o nowych wpisach?