Wymarzona randka z okazji Walentynek. Praca zbiorowa.

Z Walentynkami jest tak, że niby nikt ich nadmiernie nie obchodzi, ale spróbuj tylko o nich zapomnieć.
Szczególnie jeśli jesteś facetem :)

Zapytałam kilkadziesiąt swoich koleżanek o wymarzoną randkę w Walentynki. Były wśród nich panny, mężatki, rozwódki. W związkach i singielki. Heteroseksualne, homoseksualne i inne. Z dziećmi, bez dzieci. Z kredytem i bez ;) Najmłodsze jeszcze nastoletnie, najstarsze przed 50-tką. Cała ekipa świetnych kobiet, którym serdecznie dziękuję za udział w niespodziewanej sondzie uliczno-fejsbukowej.

Dostałam prawie 60 odpowiedzi. I doszłam do wniosku, że albo moje środowisko nie jest targetem dla tego święta, albo to święto nie jest targetem w ogóle. Żadnym i dla nikogo :)

Najlepsza była P.
Zapytała wprost: „Ocipiałaś?”
A ja umarłam ze śmiechu. I przy kilku kolejnych też. Dziewczyny niewątpliwie nie miały nastroju walentynkowego. Nie żeby jakoś nadmiernie zwalczały ten nowy świecki zwyczaj, ale weź się Lumpiata uspokój i przestań zadawać głupie pytania :)

Zrzut ekranu 2015-02-11 o 23.32.13

 

Mniej więcej jedna trzecia odpowiedzi była całkowicie standardowa. Dom, wino, jedzenie (zrobione przez faceta lub wspólnie) i dobry seks. Czasami jakieś kino albo film wspólnie obejrzany. Czasami święty spokój, szlafroki i inne nieruszanie się z kanapy. Odkryciem dla mnie było to, że przygotowanie fajnych Walentynek może być tak bezproblemowe. Ze niepotrzebne są fajerwerki i nie wiadomo jak drogie prezenty. A wydaje mi się, że panowie czasami intensywnie się trudzą i próbują podchodzić do tego ambitnie i kreatywnie, choć tak naprawdę istotna jest bliskość tej drugiej osoby i niewiele ponadto. Walentynki są przecież tylko pretekstem do bycia razem.

(można kliknąć na obrazek, żeby zobaczyć wersję z większymi literkami)


Zrzut ekranu 2015-02-11 o 23.49.50

Następna grupa (też mniej więcej jedna trzecia) była bardziej wymagająca. Przynajmniej w marzeniach. Trochę elegancka, trochę szalona, trochę zamożna i trochę luksusowa. Tutaj mamy różne jachty i egzotyczne wyprawy, albo chociaż wyjazdy na lodowiec (dwa razy!) i spacery po zimnym lesie, a także zorze polarne (co za dziwni ludzie, przecież w lesie jest zimno!!!). Są też wykwintne dania, drogie restauracje i zwyczajny browar. Taka wyjazdowa randka wymaga przygotowań i zakładam, że istnieje sto tysięcy innych okazji, żeby zaproponować swojej kobiecie wyprawę na koniec świata, ale z drugiej strony, jeśli aż jedna trzecia pań chciałaby zrobić coś wyjątkowego tego dnia, to może byście się tak Panowie postarali? (Swoją drogą, już widzę oczami duszy te wszystkie „A może my też byśmy powiedzieli, jakie są nasze wymarzone randki? Dlaczego zapytałaś tylko kobiety? Przecież chciałyście równouprawnienia!”).

Zrzut ekranu 2015-02-12 o 00.09.55
Wreszcie odezwała się ekipa antywalentynkowczyń. Nie lubią, nie chcą, wolą inne dni, miłość jest przecież codziennie, a tak w ogóle, to Lumpiata, zaskakujesz nas swoimi dziwnymi pytaniami. W tej ekipie było sporo mężatek, wiadomo, ale też dziewczyny, które nie lubią randek i „czy aby na pewno muszę coś powiedzieć, a może jest jakiś inny zestaw pytań?”. Całkiem sporo odpowiedzi się znalazło w tej kategorii, stąd w ogóle moje myślenie, że Walentynki to jednak kłopotliwy dzień. Jakieś trudne emocje, wspomnienia, nostalgia dla singli lub ludzi świeżo rozstanych. Warto o tym pamiętać, gdy się jest po uszy zakochanym. Nie wszyscy są!

Zapewne spora grupa ma poczucie, że róż i słodycz tego dnia są tak niestrawne, że należy się im sprzeciwiać. Systemowo i z założenia. Wprawdzie nie mam wśród znajomych żadnych nacjonalistek, ale ciekawa jestem, co one by napisały o tej kapitalistycznej i szkodliwej amerykańskiej propagandzie ;)

Zrzut ekranu 2015-02-12 o 00.21.34

 

A na koniec moje trzy ulubione odpowiedzi. To dla mnie kategoria Premium. Wszystkie trzy razem wzięte tworzą właśnie to, co jest dla mnie kwintesencją miłości. Ale nie proście mnie o definicję. Dziewczyny zdefiniowały to za mnie.

Opiszę Ci swoje Walentynki zeszłoroczne i tegoroczne też:) Wynajmujemy pokój w hotelu, spotykamy się w hotelowym barze i udajemy, że się nie znamy. Ja wkładam pończochy, szpilki, seksowną kieckę i blond perukę, on przychodzi w garniturze (na co dzień nosi dżinsy i bluzy z kapturem). Ja sobie sączę wino przy barze, a on mnie „podrywa”, wymyślamy różne historie, on jest szpiegiem przemysłowym albo nadzianym biznesmenem, ja neurochirurgiem albo znudzoną życiem kurą domową. Potem idziemy na górę albo na kolację i jest faaaaajnie

Najlepiej niespodzianka. Typu niby oczekuję, że dostanę kwiatka i będziemy oglądać film w domu (nuuda) a tu się okazuje, że jedziemy na koncert, albo na kolacje w nietypowej restauracji, albo jedziemy na zajebistą wystawę fotograficzną + seks na zakonczenie dnia do każdej sytuacji.

Hm… ja i on (zakładam, że mąż, w sumie trudno mi wyobrazić sobie kogoś innego…) sami, zdecydowanie nie w tłumie, może być pusty dom i zamówiony masaż dla pary, może Piccolo pite w aucie zaparkowanym na wzgórzu z widokiem na gwiazdy, może coś innego. Aktualnie nie jestem specjalnie w nastroju na lunaparki i dziką zabawę, ale warunki: jesteśmy sami dla siebie, z możliwością rozmowy (lub milczenia), ale bez telefonu, bez innych, bez spinania się i pośpiechu. Ważna jest atmosfera i otwarcie na siebie.

Zbieranie marzeń moich koleżanek dało mi ogromną wiedzę na ich temat. Mam nadzieję, że każdy ich facet, partner, mąż lub narzeczony i każda ich dziewczyna dokładnie wie, co sprawiłoby im frajdę i o czym one marzą w tym szczególnym i nieszczególnym dniu. A jeśli mogę Wam podsunąć pomysł, co z tymi naszymi marzeniami można robić i w jaki sposób je wyrażać, aby nie były odczytywane jako ciężkie potrzeby albo nieprzyjemne roszczenia, to pozwólcie, że zaproponuję Wam metodę wishlisty. (wishlista – w rozmaitych sklepach internetowych można stworzyć sobie listę życzeń albo marzeń co do poszczególnych produktów danego sklepu, a następnie tę listę udostępnić swoim bliskim i w ten sposób podpowiedzieć im, co będzie najlepszym prezentem przy najbliższej okazji)

A gdyby taką listę stworzyć również do niematerialnych wydarzeń? W kajeciku albo w internecie, miejsce jest wtórne, zacząć zapisywać swoje małe i większe marzenia, które mogą dać kawałek szczęścia. Czasami oddzielnie, czasami wspólnie, czasami sprzecznie. A potem czytać siebie nawzajem. I wzajemnie sobie dawać to, o czym nieraz jest ciężko powiedzieć wprost. Bo o ile o wymarzonej randce na jachcie z dobrym winem można opowiadać nawet w miejscu publicznym, o tyle o swoich marzeniach i fantazjach seksualnych już pewnie nie jest tak łatwo.  A wishlistę seksualną przecież też można sobie stworzyć…

A zatem dobrej nocy i dobrego seksu w sobotę. I każdego innego dnia również :)

Tagi: , , ,

Trackbackuj ze swojej strony.

Komentarze (2)

  • Avatar

    Pru

    |

    Ja się jednak wypowiem szerzej. Nie jestem ani na tak, ani na nie. Mam to w dupie po prostu.
    Bliżej mi jednak do ludzi, których wkurza przymus i komercja, a także banalność tego święta: wino, hotel i kominek.
    Przedwczoraj dostałam żółte tulipany z komentarzem ” i doceń, że nie są z lidla”.
    I taki klimat wolę. Ale nie upieram się, żeby robić z tego święto miłości:)

    Reply

    • Avatar

      Lumpiata

      |

      Ale i tak wygrałaś internety ze swoją cudną i spontaniczną reakcją :)

      Reply

Zostaw komentarz

Kontakt

Napisz do mnie mail: [email protected]

Polub mnie na facebooku: facebook.com/lumpiata

Subskrypcja

Chcesz dostawać mailem powiadomienia o nowych wpisach?